Agatha Christie - "królowa kryminału". jej powieściami zaczytywałam się, będąc jeszcze na studiach i to wówczas zaczęłam darzyć uwielbieniem postać ekscentrycznego, belgijskiego detektywa Herkulesa Poirota, a za jedyne jego słuszne, filmowe wcielenie uznałam to, wykreowane przez Davida Sucheta. Albo Suchet - nie mam pojęcia czy odmienia się to nazwisko, więc koniecznie dajcie znać w komentarzach pod tym odcinkiem. Po latach postanowiłam natomiast sprawdzić czy powieści Agathy Christie wciągną i zachwycą mnie równie mocno jak dawniej, a zaczęłam od "Tajemniczej historii w Styles". Zapraszam na dzisiejszy odcinek. [Czołówka, muzyka] Kocham książki. Lubię zarówno te przykurzone starocie, mające duszę, jak i licznie pojawiające się w ostatnich czasach, piękne wydania klasyków. Kiedy więc postanowiłam wrócić do powieści Agathy Christie, oczywiste było dla mnie to, że sięgnę po jubileuszową kolekcję od Wydawnictwa Dolnośląskiego. I nie, nie jest to reklama - te książki po prostu mnie zachwyciły, zostały wydane z okazji stulecia debiutu autorki. Idąc tym tropem, musiałam zacząć od "Tajemniczej historii w Styles", czyli właśnie debiutanckiej powieści Agathy Christie wydanej w 1920 roku, będącej zarazem pierwszą książką, oczywiście, w której pojawia się postać Herculesa Poirota w roli głównej oraz towarzyszącego mu kapitana Hastingsa. Narratorem jest trzydziestoletni kapitan Arthur Hastings, odesłany jako inwalida z frontu I wojny światowej który postanowił skorzystać z zaproszenia do Styles Court czyli letniej [powinno być wiejskiej] rezydencji rodziny Cavendishów. Powiązania rodzinne mieszkańców rezydencji są dosyć skomplikowane. Nieżyjący już pan Cavendish miał dwóch synów z pierwszego małżeństwa: starszego Johna i młodszego Lawrence’a. Owdowiał, kiedy chłopcy byli jeszcze mali, dlatego też drugą panią Cavendish, swoją macochę - Emilię, traktowali jak matkę. Kiedy kapitan Hastings trafia do Styles Court, wspomniana pani Cavendish jest świeżo upieczoną panią Inglethorp. Jej mąż, Alfred, jest od niej o 20 lat młodszy, co wśród pozostałych mieszkańców rezydencji wzbudza niechęć i podejrzliwość - mają go po prostu za łowcę posagów. Okazuje się, że dzięki uprzejmości Emilii Inglethorp, w pobliskiej miejscowości Styles, przebywa wraz z kilkoma rodakami uciekinierami z ojczyzny, nie kto inny jak sam as belgijskiej policji Hercules Poirot - dawny znajomy Hastingsa. Kiedy więc pewnej nocy, pani Inglethorp umiera w męczarniach na oczach wszystkich domowników, podejrzewający otrucie kapitan hastings czym prędzej powiadamia ekscentrycznego Belga, a ten rozpoczyna śledztwo. Duet Poirot i Hastings zbudowany jest na zasadzie kontrastu - obaj mężczyźni mają dostęp do tej samej wiedzy, obaj widzieli miejsce zbrodni, rozmawiali z domownikami, a mimo to, tam gdzie Poirot widzi: tropy, wskazówki, poszlaki, dowody, tam Arthur Hastings zdaje się nie widzieć niczego. Poirot bywa pochmurny i trudny w relacjach z innymi, Hastings wydaje się być znacznie bardziej otwarty, pogodny, a miejscami wręcz naiwny w swojej wierze w drugiego człowieka. Obaj panowie różnią się też wyglądem: Hastings jest właściwie całkiem przeciętny, ale Poirota nie sposób nie zauważyć: niski, z jajowatą głową, sztywno sterczącym wąsem, elegancko ubrany, pedantyczny w dbałości o swój strój. W tym jubileuszowym wydaniu "Tajemniczej historii w Styles", znajdziecie bardzo ciekawe posłowie autorstwa pani Anny Gemry z Uniwersytetu Wrocławskiego, z którego to posłowia możecie się dowiedzieć m.in. że postać Herculesa Poirota była wzorowana na postaci Sherlocka Holmesa, ba! nawet cały schemat czyli właśnie ekscentryczny detektyw, niezwykle inteligentny, jego nieszczególnie bystry przyjaciel oraz kiepsko nastawiony, bardzo nieprzychylnie do detektywa policjant to jest trójkąt właśnie zaczerpnięty z powieści sir Arthura Conan Doyle'a. Okazuje się więc, że "królowa kryminału" solidnie się inspirowała twórczością szkockiego pisarza, co nie przeszkodziło jej jednak w stworzeniu postaci, która przeszła do historii literatury. Wracając do tajemnicy śmierci Emilii Inglethorp – czytelnik otrzymuje tutaj bardzo szczegółowy opis śledztwa. Przypomina to trochę zabawę autorki z odbiorcą, podsuwanie mu kolejnych tropów i wskazówek, przekierowywanie podejrzeń na kolejnych bohaterów by ostatecznie i tak zaskoczyć go w finale powieści. Nie zabrakło też słynnej sceny z zebraniem wszystkich w jednym miejscu, aby przedstawić im wyniki śledztwa. Dopiero po latach widzę jak bardzo teatralna jest ta powieść. Ja bardzo często w, w stosunku do tych współczesnych powieści, używam takiego określenia, że coś jest właściwie gotowym scenariuszem filmowym, tymczasem "Tajemnicza historia w Styles" to jest gotowy scenariusz sztuki teatralnej, tyle że didaskalia zostały tutaj wkomponowane w tekst główny np. my mamy bardzo dokładny opis tego gdzie, kto w danej scenie stoi, mamy nawet rozrysowany plan pomieszczenia, w którym doszło do zbrodni, a więc wszystko, co pozwala nam odtworzyć tę powieść na deskach teatru. Tę powieść czytało mi się po prostu świetnie. Bardzo szybko dałam się wciągnąć w wir wydarzeń w Styles i szczęśliwie nie pamiętałam zakończenia, dlatego też mogłam ponownie dać się zaskoczyć. Tak, powieści Agathy Christie bywają do siebie podobne, ale jest w nich ten wyjątkowy klimat: stare angielskie posiadłości, arystokracja, zawiła intryga, nietuzinkowy główny bohater i zaskakujące zakończenia. Niby inna epoka, a jednak ludzka natura zdaje się pozostawać niezmienna, podobnie jak motywy zbrodni. Twórczość Christie to pewniak. Sięgając po książki jej autorstwa doskonale wiecie czego się spodziewać. Jeżeli więc, podobnie jak ja, jesteście miłośnikami twórczości "królowej kryminału" i postaci Herculesa Poirota, to "Tajemniczą historię w Styles" gorąco Wam polecam. Mnie zachwyciła równie mocno jak przed laty. [Tyłówka, muzyka]